Najnowsze wpisy


gru 18 2016 Od czegoś trzeba zacząć
Komentarze: 0

Tak wiec minęło 25 tygodni odkąd moje życie przybrało tempo pociągu TGV. W życiu nie zdawałam sobie sprawy, że czas może tak zasuwać.

Obecnie mieszkam od 8 miesięcy w USA. Co mnie tu przygnało, oczywiście praca, na szczęście nie moja, ale mojego męża. Planujemy tu zostać jeszcze rok, myślę ze minie on równie szybko jak ten czas co już tu jestem...a może i szybciej.

Mąż przyleciał tu sam na początku roku, by znaleźć i urządzić gniazko dla naszejj rodziny. Dla niego była to również nowa sytuacja, odnaleźć się w nowym miejscu z jedną walizka i presją, że musi zdążyć zanim rozapryszona ciaza żona wskoczy w 3 trymest. 

Okazało sie, że życie w USA nie jest tak proste i kolorowe jak mogłoby się wydawać z opowiadań. Nie mniej jednak, bardzo ciekawe i wzbogaca o nowe doswiadczenia.

Więc zaczęło się intensywne poszukiwanie mieszkania. Mąż nie mógł spokojnie rozpocząć pracy dopóki go nie znalazl, ja na odległość również szukałam, choć moja pomoc i tak zdała się na nic :) jest to poprostu niemożliwe, jeśli się tu wcześniej nie było i nie zna się realiów.

Z końcem lutego udało sie, maz oznajmił mi, że już jest gotowy i wynajął 2 pokojowe mieszkanie dla całej naszej niedużej rodziny. W między czasie zakupił samochód, bo niestety komunikacja miejska raczej życia tu nie ułatwia. Swoją drogą przy pełnym baku za 35$ kto chcialby jeździć autobusami :)

 

Ja w tym czasie rozpoczęłam intensywne przygotowania do wyjazdu. Przygotowywanie!am tłumaczenia dokumentacji medycznej z ciąży, żeby nie miec problemów u zagranicznych lekarzy. Oproznialam mieszkanie z rzeczy które mogą się przeterminowac, a ktoś mógłby jeszcze na tym skorzystać ;) jako że jestem typ chomika i lubię miec wszystkiego w nadmiarze. 

 

Najtrudniejsze z czym musiałam się zmierzyć to co spakować do swojej 35 kg bagażu? Czy rzeczy ciążowe, czy ubranka dla dziecka, które kupiłam i odziedziczylam wczesniej. Pakowanie zajęło mi parę dni, i zamieściłam się w równych 35 kg ani gram mniej :)

Wszystko szło do przodu pozbyłam się starego samochodu, zrobiłam wszystkie badania niezbędne w ciazy, załatwiłem tłumaczenia, dokończyłem lekcje angielskiego na które chodziłam od 1,5 roku, zakupiłam bilet. Nagle staje alarmowy, dziwne przeczucie, że uciekają mi wody plodowe. Nie zastanawiając się długo pojechałam ma SOR, spedzilam tam 5 h. Po szyb!im teście i badaniach okazało się że wszystko w porządku i mogę spokojnie leciec.

Dzień przed wylotem zaliczylam jeszcze jedna wizytę u lekarza prowadzącego żeby dostać receptę na lek przeciwzakrzepowy i zaświadczenie o braku przeciwwskazań do lotu. Dokument ten nie był potrxebmy, ponieważ ciąża jeszcze nie była aż tak widoczna, (miałam co prawda już 7 kg na plus), ale wolalam być przekątna jakby jednak były jaloes problemy na odprawie

gru 18 2016 Od czegoś trzeba zacząć
Komentarze: 0

Tak wiec minęło 25 tygodni odkąd moje życie przybrało tempo pociągu TGV. W życiu nie zdawałam sobie sprawy, że czas może tak zasuwać.

Obecnie mieszkam od 8 miesięcy w USA. Co mnie tu przygnało, oczywiście praca, na szczęście nie moja, ale mojego męża. Planujemy tu zostać jeszcze rok, myślę ze minie on równie szybko jak ten czas co już tu jestem...a może i szybciej.

Mąż przyleciał tu sam na początku roku, by znaleźć i urządzić gniazko dla naszejj rodziny. Dla niego była to również nowa sytuacja, odnaleźć się w nowym miejscu z jedną walizka i presją, że musi zdążyć zanim rozapryszona ciaza żona wskoczy w 3 trymest. 

Okazało sie, że życie w USA nie jest tak proste i kolorowe jak mogłoby się wydawać z opowiadań. Nie mniej jednak, bardzo ciekawe i wzbogaca o nowe doswiadczenia.

Więc zaczęło się intensywne poszukiwanie mieszkania. Mąż nie mógł spokojnie rozpocząć pracy dopóki go nie znalazl, ja na odległość również szukałam, choć moja pomoc i tak zdała się na nic :) jest to poprostu niemożliwe, jeśli się tu wcześniej nie było i nie zna się realiów.

Z końcem lutego udało sie, maz oznajmił mi, że już jest gotowy i wynajął 2 pokojowe mieszkanie dla całej naszej niedużej rodziny. W między czasie zakupił samochód, bo niestety komunikacja miejska raczej życia tu nie ułatwia. Swoją drogą przy pełnym baku za 35$ kto chcialby jeździć autobusami :)

 

Ja w tym czasie rozpoczęłam intensywne przygotowania do wyjazdu. Przygotowywanie!am tłumaczenia dokumentacji medycznej z ciąży, żeby nie miec problemów u zagranicznych lekarzy. Oproznialam mieszkanie z rzeczy które mogą się przeterminowac, a ktoś mógłby jeszcze na tym skorzystać ;) jako że jestem typ chomika i lubię miec wszystkiego w nadmiarze. 

 

Najtrudniejsze z czym musiałam się zmierzyć to co spakować do swojej 35 kg bagażu? Czy rzeczy ciążowe, czy ubranka dla dziecka, które kupiłam i odziedziczylam wczesniej. Pakowanie zajęło mi parę dni, i zamieściłam się w równych 35 kg ani gram mniej :)

Wszystko szło do przodu pozbyłam się starego samochodu, zrobiłam wszystkie badania niezbędne w ciazy, załatwiłem tłumaczenia, dokończyłem lekcje angielskiego na które chodziłam od 1,5 roku, zakupiłam bilet. Nagle staje alarmowy, dziwne przeczucie, że uciekają mi wody plodowe. Nie zastanawiając się długo pojechałam ma SOR, spedzilam tam 5 h. Po szyb!im teście i badaniach okazało się że wszystko w porządku i mogę spokojnie leciec.

Dzień przed wylotem zaliczylam jeszcze jedna wizytę u lekarza prowadzącego żeby dostać receptę na lek przeciwzakrzepowy i zaświadczenie o braku przeciwwskazań do lotu. Dokument ten nie był potrxebmy, ponieważ ciąża jeszcze nie była aż tak widoczna, (miałam co prawda już 7 kg na plus), ale wolalam być przekątna jakby jednak były jaloes problemy na odprawie

gru 18 2016 Od czegoś trzeba zacząć
Komentarze: 0

Tak wiec minęło 25 tygodni odkąd moje życie przybrało tempo pociągu TGV. W życiu nie zdawałam sobie sprawy, że czas może tak zasuwać.

Obecnie mieszkam od 8 miesięcy w USA. Co mnie tu przygnało, oczywiście praca, na szczęście nie moja, ale mojego męża. Planujemy tu zostać jeszcze rok, myślę ze minie on równie szybko jak ten czas co już tu jestem...a może i szybciej.

Mąż przyleciał tu sam na początku roku, by znaleźć i urządzić gniazko dla naszejj rodziny. Dla niego była to również nowa sytuacja, odnaleźć się w nowym miejscu z jedną walizka i presją, że musi zdążyć zanim rozapryszona ciaza żona wskoczy w 3 trymest. 

Okazało sie, że życie w USA nie jest tak proste i kolorowe jak mogłoby się wydawać z opowiadań. Nie mniej jednak, bardzo ciekawe i wzbogaca o nowe doswiadczenia.

Więc zaczęło się intensywne poszukiwanie mieszkania. Mąż nie mógł spokojnie rozpocząć pracy dopóki go nie znalazl, ja na odległość również szukałam, choć moja pomoc i tak zdała się na nic :) jest to poprostu niemożliwe, jeśli się tu wcześniej nie było i nie zna się realiów.

Z końcem lutego udało sie, maz oznajmił mi, że już jest gotowy i wynajął 2 pokojowe mieszkanie dla całej naszej niedużej rodziny. W między czasie zakupił samochód, bo niestety komunikacja miejska raczej życia tu nie ułatwia. Swoją drogą przy pełnym baku za 35$ kto chcialby jeździć autobusami :)

 

Ja w tym czasie rozpoczęłam intensywne przygotowania do wyjazdu. Przygotowywanie!am tłumaczenia dokumentacji medycznej z ciąży, żeby nie miec problemów u zagranicznych lekarzy. Oproznialam mieszkanie z rzeczy które mogą się przeterminowac, a ktoś mógłby jeszcze na tym skorzystać ;) jako że jestem typ chomika i lubię miec wszystkiego w nadmiarze. 

 

Najtrudniejsze z czym musiałam się zmierzyć to co spakować do swojej 35 kg bagażu? Czy rzeczy ciążowe, czy ubranka dla dziecka, które kupiłam i odziedziczylam wczesniej. Pakowanie zajęło mi parę dni, i zamieściłam się w równych 35 kg ani gram mniej :)

Wszystko szło do przodu pozbyłam się starego samochodu, zrobiłam wszystkie badania niezbędne w ciazy, załatwiłem tłumaczenia, dokończyłem lekcje angielskiego na które chodziłam od 1,5 roku, zakupiłam bilet. Nagle staje alarmowy, dziwne przeczucie, że uciekają mi wody plodowe. Nie zastanawiając się długo pojechałam ma SOR, spedzilam tam 5 h. Po szyb!im teście i badaniach okazało się że wszystko w porządku i mogę spokojnie leciec.

Dzień przed wylotem zaliczylam jeszcze jedna wizytę u lekarza prowadzącego żeby dostać receptę na lek przeciwzakrzepowy i zaświadczenie o braku przeciwwskazań do lotu. Dokument ten nie był potrxebmy, ponieważ ciąża jeszcze nie była aż tak widoczna, (miałam co prawda już 7 kg na plus), ale wolalam być przekątna jakby jednak były jaloes problemy na odprawie

gru 18 2016 Od czegoś trzeba zacząć
Komentarze: 0

Tak wiec minęło 25 tygodni odkąd moje życie przybrało tempo pociągu TGV. W życiu nie zdawałam sobie sprawy, że czas może tak zasuwać.

Obecnie mieszkam od 8 miesięcy w USA. Co mnie tu przygnało, oczywiście praca, na szczęście nie moja, ale mojego męża. Planujemy tu zostać jeszcze rok, myślę ze minie on równie szybko jak ten czas co już tu jestem...a może i szybciej.

Mąż przyleciał tu sam na początku roku, by znaleźć i urządzić gniazko dla naszejj rodziny. Dla niego była to również nowa sytuacja, odnaleźć się w nowym miejscu z jedną walizka i presją, że musi zdążyć zanim rozapryszona ciaza żona wskoczy w 3 trymest. 

Okazało sie, że życie w USA nie jest tak proste i kolorowe jak mogłoby się wydawać z opowiadań. Nie mniej jednak, bardzo ciekawe i wzbogaca o nowe doswiadczenia.

Więc zaczęło się intensywne poszukiwanie mieszkania. Mąż nie mógł spokojnie rozpocząć pracy dopóki go nie znalazl, ja na odległość również szukałam, choć moja pomoc i tak zdała się na nic :) jest to poprostu niemożliwe, jeśli się tu wcześniej nie było i nie zna się realiów.

Z końcem lutego udało sie, maz oznajmił mi, że już jest gotowy i wynajął 2 pokojowe mieszkanie dla całej naszej niedużej rodziny. W między czasie zakupił samochód, bo niestety komunikacja miejska raczej życia tu nie ułatwia. Swoją drogą przy pełnym baku za 35$ kto chcialby jeździć autobusami :)

 

Ja w tym czasie rozpoczęłam intensywne przygotowania do wyjazdu. Przygotowywanie!am tłumaczenia dokumentacji medycznej z ciąży, żeby nie miec problemów u zagranicznych lekarzy. Oproznialam mieszkanie z rzeczy które mogą się przeterminowac, a ktoś mógłby jeszcze na tym skorzystać ;) jako że jestem typ chomika i lubię miec wszystkiego w nadmiarze. 

 

Najtrudniejsze z czym musiałam się zmierzyć to co spakować do swojej 35 kg bagażu? Czy rzeczy ciążowe, czy ubranka dla dziecka, które kupiłam i odziedziczylam wczesniej. Pakowanie zajęło mi parę dni, i zamieściłam się w równych 35 kg ani gram mniej :)

Wszystko szło do przodu pozbyłam się starego samochodu, zrobiłam wszystkie badania niezbędne w ciazy, załatwiłem tłumaczenia, dokończyłem lekcje angielskiego na które chodziłam od 1,5 roku, zakupiłam bilet. Nagle staje alarmowy, dziwne przeczucie, że uciekają mi wody plodowe. Nie zastanawiając się długo pojechałam ma SOR, spedzilam tam 5 h. Po szyb!im teście i badaniach okazało się że wszystko w porządku i mogę spokojnie leciec.

Dzień przed wylotem zaliczylam jeszcze jedna wizytę u lekarza prowadzącego żeby dostać receptę na lek przeciwzakrzepowy i zaświadczenie o braku przeciwwskazań do lotu. Dokument ten nie był potrxebmy, ponieważ ciąża jeszcze nie była aż tak widoczna, (miałam co prawda już 7 kg na plus), ale wolalam być przekątna jakby jednak były jaloes problemy na odprawie

gru 18 2016 Od czegoś trzeba zacząć
Komentarze: 0

Tak wiec minęło 25 tygodni odkąd moje życie przybrało tempo pociągu TGV. W życiu nie zdawałam sobie sprawy, że czas może tak zasuwać.

Obecnie mieszkam od 8 miesięcy w USA. Co mnie tu przygnało, oczywiście praca, na szczęście nie moja, ale mojego męża. Planujemy tu zostać jeszcze rok, myślę ze minie on równie szybko jak ten czas co już tu jestem...a może i szybciej.

Mąż przyleciał tu sam na początku roku, by znaleźć i urządzić gniazko dla naszejj rodziny. Dla niego była to również nowa sytuacja, odnaleźć się w nowym miejscu z jedną walizka i presją, że musi zdążyć zanim rozapryszona ciaza żona wskoczy w 3 trymest. 

Okazało sie, że życie w USA nie jest tak proste i kolorowe jak mogłoby się wydawać z opowiadań. Nie mniej jednak, bardzo ciekawe i wzbogaca o nowe doswiadczenia.

Więc zaczęło się intensywne poszukiwanie mieszkania. Mąż nie mógł spokojnie rozpocząć pracy dopóki go nie znalazl, ja na odległość również szukałam, choć moja pomoc i tak zdała się na nic :) jest to poprostu niemożliwe, jeśli się tu wcześniej nie było i nie zna się realiów.

Z końcem lutego udało sie, maz oznajmił mi, że już jest gotowy i wynajął 2 pokojowe mieszkanie dla całej naszej niedużej rodziny. W między czasie zakupił samochód, bo niestety komunikacja miejska raczej życia tu nie ułatwia. Swoją drogą przy pełnym baku za 35$ kto chcialby jeździć autobusami :)

 

Ja w tym czasie rozpoczęłam intensywne przygotowania do wyjazdu. Przygotowywanie!am tłumaczenia dokumentacji medycznej z ciąży, żeby nie miec problemów u zagranicznych lekarzy. Oproznialam mieszkanie z rzeczy które mogą się przeterminowac, a ktoś mógłby jeszcze na tym skorzystać ;) jako że jestem typ chomika i lubię miec wszystkiego w nadmiarze. 

 

Najtrudniejsze z czym musiałam się zmierzyć to co spakować do swojej 35 kg bagażu? Czy rzeczy ciążowe, czy ubranka dla dziecka, które kupiłam i odziedziczylam wczesniej. Pakowanie zajęło mi parę dni, i zamieściłam się w równych 35 kg ani gram mniej :)

Wszystko szło do przodu pozbyłam się starego samochodu, zrobiłam wszystkie badania niezbędne w ciazy, załatwiłem tłumaczenia, dokończyłem lekcje angielskiego na które chodziłam od 1,5 roku, zakupiłam bilet. Nagle staje alarmowy, dziwne przeczucie, że uciekają mi wody plodowe. Nie zastanawiając się długo pojechałam ma SOR, spedzilam tam 5 h. Po szyb!im teście i badaniach okazało się że wszystko w porządku i mogę spokojnie leciec.

Dzień przed wylotem zaliczylam jeszcze jedna wizytę u lekarza prowadzącego żeby dostać receptę na lek przeciwzakrzepowy i zaświadczenie o braku przeciwwskazań do lotu. Dokument ten nie był potrxebmy, ponieważ ciąża jeszcze nie była aż tak widoczna, (miałam co prawda już 7 kg na plus), ale wolalam być przekątna jakby jednak były jaloes problemy na odprawie